Jak inżynierowie wspierają autonomiczne taksówki
Wyścig o stworzenie samochodu autonomicznego nabiera tempa wraz z rozwojem firm, takich jak Waymo, które wprowadzają swoje autonomiczne taksówki w miastach USA. Bernią na technologię inwestowane są miliardy dolarów, a Tesla chwali się, że ich pojazdy wkrótce będą mogły w pełni jeździć same.
Samochody autonomiczne, już od kilku lat kursują w takich miejscach jak San Francisco i Phoenix, oferując przejazdy bez kierowcy. Dzięki szerokiemu zestawowi czujników i kamer, pojazdy te analizują otoczenie i współpracują z komputerami pokładowymi, aby określić najlepszy sposób działania.
Jednak reportaż opublikowany przez New York Times ujawnia, że autonomiczne samochody nie są całkowicie samodzielne. W wielu firmach zajmujących się autonomicznymi pojazdami, takich jak Zoox, obecność inżynierów, którzy zdalnie wspierają pojazdy w trudnych sytuacjach, jest normą, o której niewiele osób wie.
Przez lata firmy zataiły fakt, że ich pojazdy mogą korzystać z pomocy zdalnej, co miało na celu stworzenie iluzji całkowitej autonomii i przyciągnięcie inwestycji.
Jak wyjaśnia Gary Marcus, ekspert z Nowego Jorku, sytuacja ta przypomina magię — samochody nie są monitorowane przez inżynierów w czasie rzeczywistym. Zamiast tego, technicy są powiadamiani o problemach, gdy pojazdy napotykają na przeszkody, które nie są im znane.
Na przykład, jeśli autonomiczna taksówka Zoox natrafi na strefę budowy, technik w centrum dowodzenia otrzymuje ostrzeżenie i może przekazać pojazdowi nową trasę, aby go przeprowadzić przez trudności.
Marc Jennings, technik z Zoox, podkreśla, że nie ma pełnej kontroli nad pojazdem, a jedynie oferuje wskazówki. Ta współpraca pomiędzy ludźmi a maszynami jest niezbędna, zwłaszcza w sytuacjach, które wymagają natychmiastowej interwencji.
Raport wskazuje, że sytuacje takie jak zmiany w organizacji ruchu czy obecność zaparkowanych pojazdów mogą wymagać pomocy zdalnej. Autonomiczne firmy, takie jak Zoox i Waymo, nie ujawniają jednak liczby inżynierów, których zatrudniają ani częstości, z jaką są wzywani do pomocy.
W związku z tym rodzi się pytanie, czy nie byłoby taniej zatrudnić kierowcę, który mógłby w razie potrzeby odpowiednio poprowadzić pojazd, zamiast polegać na zdalnej interwencji.